Kończy się proces ws. wypadku drogowego, w którym zginęło dziewięć osób
Na ławie oskarżonych zasiadł mieszkaniec Cieszyna, który według śledczych nieumyślnie doprowadził do tej katastrofy podczas próby wyprzedzania. Według obrony Jerzy S. nie przyczynił się do tej tragedii.
Jak dowiedziała się we wtorek PAP w sądzie i prokuraturze, do sądu została przesłana zamówiona na etapie procesu kolejna specjalistyczna opinia na temat przyczyn wypadku. Termin następnej rozprawy sąd wyznaczył na 28 listopada. Jeśli nie zostaną złożone kolejne wnioski dowodowe, niewykluczone, że tego dnia sąd wysłucha końcowych głosów stron.
Do jednego z najtragiczniejszych wypadków drogowych ostatnich lat doszło 22 sierpnia 2020 r. wieczorem na drodze krajowej nr 88 w pobliżu węzła Kleszczów (Śląskie). Renault trafic jadący od Gliwic w stronę Wrocławia przewrócił się na jezdnię i sunąc po niej znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach tego samochodu wjechał autokar. Siła uderzenia była tak duża, że bus został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie jadące nim osoby. Rannych zostało też siedem osób jadących autokarem – kierowca i sześcioro pasażerów.
Według prokuratury do tragedii doszło, kiedy Jerzy S. (kierowca innego pojazdu – volkswagena), próbował wyprzedzać. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy zagrażającej zdrowiu i życiu wielu osób, której skutkiem była śmierć dziewięciu osób, a także spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu.
Proces rozpoczął się we wrześniu 2022 r. Oskarżony na pierwszej rozprawie oświadczył, że nie przyczynił się do tej tragedii. Obrona przekonywała, że zmiana pasa ruchu przez samochód prowadzony przez Jerzego S. nie była skutkiem jego decyzji, ale wynikiem wystrzału opony i zablokowania kół. W ten sposób doszło do otarcia się dwóch pojazdów o siebie – mówił obrońca oskarżonego. W procesie jest 48 pokrzywdzonych, kilku bliskich ofiar zdecydowało się pełnić w nim rolę oskarżycieli posiłkowych.
O skierowaniu aktu oskarżenia poinformowała w kwietniu 2022 r. Prokuratura Rejonowa Gliwice-Zachód, która podała, że podejrzany, 69-letni wówczas mieszkaniec Cieszyna, także w trakcie śledztwa nie przyznał się do nieumyślnego spowodowania katastrofy. Według ustaleń śledztwa jadący volkswagenem kierowca podjął manewr wyprzedzania poprzedzającego go pojazdu i nie zauważył jadącego z naprzeciwka trafica. Obaj kierowcy podjęli manewry obronne, kiedy kierujący busem zjechał na pobocze, bus przewrócił się, a następnie, sunąc po jezdni, zderzył się dachem z jadącym z naprzeciwka autobusem.
Na samym początku śledztwa S. nie potrafił odnieść się do przedstawionego mu zarzutu – mówił, że nie pamięta, co się stało, usłyszał tylko huk, i nie wie, jak doszło do zdarzenia. Po przedstawieniu zarzutu śledczy przesłali wniosek o aresztowanie kierowcy, uzasadniając go grożącą mu surową karą oraz koniecznością zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Nie zgodził się na to zarówno sąd I, jak i II instancji. Oskarżonemu może grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. (PAP)
kon/ joz/